
Zapomniałem po co tak naprawdę tam przyszedłem. Zamiast tego poruszałem się między korytarzami klubu i zastanawiałem się nad tym jak pokonać stres.
Z minuty na minutę mój stan się pogarszał. Byłem tej nocy sam. Szukałem jakieś znajomej duszy, by na chwilę uciec od presji uwodzenia. Niestety okazało się, że będę musiał samodzielnie się ze wszystkim uporać. Tylko ja i cała, długa noc.
Wycieńczony analizowaniem swojej sytuacji i szukaniem metody, by pokonać strach, usiadłem w końcu przy barze. Wziąłem głęboki oddech i spróbowałem wniknąć w głąb siebie.
„Dlaczego tak się czuję? Dlaczego nie mogę podejść do żadnej z nich? Dlaczego to takie straszne? Dlaczego nie odczuwam żadnej przyjemności? Dlaczego?”
Myślałem, że w ten sposób znajdę odpowiedź. Byłem głupi, ale to nie była do końca moja wina. Zostałem wychowany, by czuć się w ten sposób. W trakcie mojego życia zostało mi wmówione, że stres jest nieatrakcyjny i muszę się go pozbyć. Zaszczepiono mi błędne przekonanie, że ja nie wystarczę. Obserwując innych, którzy działali bez jakiegokolwiek zastanawiania, doszedłem do wniosku, że musi istnieć jakiś sposób, by się pozbyć tego paraliżującego uczucia.
To społeczeństwo sprawiło, że nigdy nie byłem przy kobietach sobą (nie tylko ja - prawdopodobnie 99% mężczyzn nie jest prawdziwym sobą przy kobietach). Próbowałem być kimś więcej. Uważałem, że to jaki jestem to za mało, by zdobyć dziewczynę, dlatego szukałem sztuczek i metod. Niestety tak naprawdę pokazywałem w ten sposób, że jestem nieatrakcyjny… bo gdybym był atrakcyjny, to nigdy nie potrzebowałbym tych rzeczy.
Mijały kolejne godziny, a ja dalej tkwiłem w tym samym punkcie. Powiedziałem sobie, że zostanę w klubie do samego końca i będę walczył tak długo, aż cały stres zniknie. W pewnym momencie poczułem ból w moim ciele. Strach stał się dla mnie w tamtej chwili bardziej rzeczywisty niż kiedykolwiek indziej. Byłem sfrustrowany tym, że nie mogę go pokonać swoimi myślami. Wiedziałem, że to tylko kobiety i nic mi nie grozi, a mimo to nie potrafiłem do nich podejść. Paraliż powiększał się stopniowo, aż w końcu stało się coś dziwnego.
To niesamowite jak nasza instynktowna strona sama daje sobie radę z takimi problemami. Nasze ciało po pewnym czasie samo zwiększa tolerancję. W tamtej chwili, gdy stres był zbyt duży, mój umysł sam zaakceptował to jak się czułem, bo zdał sobie sprawę, że nie pokona tego.
Zrozumiałem, że to co czuję to część mnie i walcząc z tym, strzelam sobie tak naprawdę w stopę. Z tego powodu próby pokonania stresu kończyły się jeszcze większym stresem. Negowałem swoją emocjonalną stronę. Negowałem samego siebie. Odpowiedzią nigdy nie była walka z tym uczuciem.
Po kilku ciężkich godzinach, które spędziłem na samodzielnej walce ze stresem w końcu do tego doszedłem. Presja była tak duża, że moje ciało samo się poddało i zaakceptowało to jak się czuję. Kiedy pojawiła się AKCEPTACJA, cały stres zniknął. Pozwoliłem sobie czuć się w taki sposób, w jaki miałem się czuć.
Od razu zauważyłem, że na wprost mnie stoi pod filarem urocza brunetka. Prawdopodobnie była tam już od kilkunastu minut, ale moje skupienie było w 100% zajęte walką z wiatrakami (czyt. ze stresem).
Zazwyczaj kiedy pojawia się jakaś emocja, masz tylko dwa wyjścia:
Jeśli zaczniesz walczyć ze swoją emocjonalną stroną, to sprawisz, że Twój umysł obróci się przeciwko Tobie. W rezultacie zaczniesz panikować i nie podejmiesz żadnego działania. Dodatkowo wyjdziesz w oczach kobiety na nieatrakcyjnego, bo będziesz próbował zatuszować część siebie. Pokażesz jej, że nie wierzysz w siebie takim, jakim jesteś.
Z drugiej strony jeśli pozwolisz sobie poczuć daną emocję, to uwolnisz się od niej. Zamiast skupiać się na niej i próbować ją zmienić, będziesz mógł przenieść swoje skupienie na coś bardziej produktywnego.
Kiedy siedziałem tak przy barze zrozumiałem jeszcze jedną istotną rzecz:
To co czuję, a to co robię, to dwie różne rzeczy.
Mój stan emocjonalny to tylko sygnał, ale to ode mnie zależy jak na niego zareaguję. Jeśli wiem, że jest on nieprawdziwy to nie próbuje go zmieniać. Zamiast tego przenoszę swoją uwagę na działanie, które weryfikuje dany sygnał i ostatecznie zmieniam go na ten właściwy… i tak dzięki kolejnym wyjściom doszedłem do tego, że poznawanie kobiet, to coś zabawnego, a nie strasznego.
Odchodząc tej nocy od baru, poczułem niesamowitą ulgę. Zdałem sobie sprawę z tego, że to w porządku czuć stres. Wcale nie muszę z nim walczyć. Nagle przestałem podsycać cały strach, który wcześniej odczuwałem. Zaakceptowałem go przez co nie pozwoliłem mu dalej rosnąć. Nie poświęcałem mu więcej uwagi i stałem się wolny.
Zazwyczaj kiedy pojawia się jakaś emocja, masz tylko dwa wyjścia:
- Walka
- Akceptacja
Z drugiej strony jeśli pozwolisz sobie poczuć daną emocję, to uwolnisz się od niej. Zamiast skupiać się na niej i próbować ją zmienić, będziesz mógł przenieść swoje skupienie na coś bardziej produktywnego.
Kiedy siedziałem tak przy barze zrozumiałem jeszcze jedną istotną rzecz:
To co czuję, a to co robię, to dwie różne rzeczy.
Mój stan emocjonalny to tylko sygnał, ale to ode mnie zależy jak na niego zareaguję. Jeśli wiem, że jest on nieprawdziwy to nie próbuje go zmieniać. Zamiast tego przenoszę swoją uwagę na działanie, które weryfikuje dany sygnał i ostatecznie zmieniam go na ten właściwy… i tak dzięki kolejnym wyjściom doszedłem do tego, że poznawanie kobiet, to coś zabawnego, a nie strasznego.
Odchodząc tej nocy od baru, poczułem niesamowitą ulgę. Zdałem sobie sprawę z tego, że to w porządku czuć stres. Wcale nie muszę z nim walczyć. Nagle przestałem podsycać cały strach, który wcześniej odczuwałem. Zaakceptowałem go przez co nie pozwoliłem mu dalej rosnąć. Nie poświęcałem mu więcej uwagi i stałem się wolny.
Jeśli z czymś się godzisz, to nie musisz tego dalej rozważasz tylko automatycznie przestajesz temu poświęcać swoją energię. Akceptacja to nie metoda - to DECYZJA.
Ten temat nie sprowadza się jednak do samych emocji, ale również Twojego ciała i osobowości. Akceptacja tego kim jesteś i co czujesz to nic innego jak pokochanie samego siebie.
Jeśli nie akceptujesz siebie, to pokazujesz, że nie lubisz siebie. Jak ktoś inny ma Cię pokochać, skoro sam siebie nie kochasz? W końcu to ty znasz siebie najlepiej tzn. Twoje nastawienie względem siebie stanowi najrzetelniejszy dowód dla innych osób.
AKCEPTACJA to pierwszy krok do właściwego rozwoju wewnętrznego. Jeśli akceptujesz i kochasz siebie to dajesz wszystkim dowód, że „Ty wystarczysz”. Nie potrzebujesz sztuczek, by nadrobić swoje braki. Twoja osobowość, Twój stan emocjonalny i Twoja seksualność wystarczą. Nie musisz stawać się kimś innym. Oczywiście to nie znaczy, że nie masz się w ogóle rozwijać. Stań się najlepszą wersją siebie, ale nie - najlepszą wersją kogoś innego.
Jeśli chodzi o brunetkę, którą zauważyłem tej nocy, to była to jedna z pierwszych kobiet, z którą złapałem tak silne połączenie, a to wszystko dzięki temu, że mogłem być w pełni sobą. Co prawda nie wyszedłem wtedy z nią z klubu, bo nie miałem jeszcze takich umiejętności, ale wymieniliśmy się numerami telefonu i przez długi czas spotykaliśmy się ze sobą, przeżywając wiele wspaniałych chwil. Pomyśleć, że wystarczyło zaakceptować siebie, co przełożyło się automatycznie na to, że mogłem podjąć działanie, a przy okazji dałem jej jasny komunikat:
„Nie wstydzę się tego kim jestem i co czuję. Wiem, że ja wystarczę.”
Nie ma sposobu, by w 100% kontrolować swój stan emocjonalny, ale na szczęście taka umiejętność nie jest Ci potrzebna. Kiedy następnym razem w Twojej głowie pojawią się jakieś negatywne myśli, to nie walcz z nimi. Zamiast tego zaakceptuj je, pozwól im trwać, a Ty sam podejmij działanie.
Pewnie zastanawiasz co akceptacja ma wspólnego ze zdobywaniem kobiet poza tym, że pomaga Ci pozbyć się strachu. Po latach praktykowania i nauczania uwodzenia wielokrotnie doświadczałem tego, że atrakcyjność to nic innego jak samospełniające się proroctwo. Co mam przez to na myśli? Jeśli wierzysz w to, że zasługujesz na kobiety, to będziesz je zdobywał, a akceptacja jest pierwszym z trzech kroków do prawdziwej wiary w siebie.
Jeśli nie akceptujesz siebie, to pokazujesz, że nie lubisz siebie. Jak ktoś inny ma Cię pokochać, skoro sam siebie nie kochasz? W końcu to ty znasz siebie najlepiej tzn. Twoje nastawienie względem siebie stanowi najrzetelniejszy dowód dla innych osób.
AKCEPTACJA to pierwszy krok do właściwego rozwoju wewnętrznego. Jeśli akceptujesz i kochasz siebie to dajesz wszystkim dowód, że „Ty wystarczysz”. Nie potrzebujesz sztuczek, by nadrobić swoje braki. Twoja osobowość, Twój stan emocjonalny i Twoja seksualność wystarczą. Nie musisz stawać się kimś innym. Oczywiście to nie znaczy, że nie masz się w ogóle rozwijać. Stań się najlepszą wersją siebie, ale nie - najlepszą wersją kogoś innego.
Jeśli chodzi o brunetkę, którą zauważyłem tej nocy, to była to jedna z pierwszych kobiet, z którą złapałem tak silne połączenie, a to wszystko dzięki temu, że mogłem być w pełni sobą. Co prawda nie wyszedłem wtedy z nią z klubu, bo nie miałem jeszcze takich umiejętności, ale wymieniliśmy się numerami telefonu i przez długi czas spotykaliśmy się ze sobą, przeżywając wiele wspaniałych chwil. Pomyśleć, że wystarczyło zaakceptować siebie, co przełożyło się automatycznie na to, że mogłem podjąć działanie, a przy okazji dałem jej jasny komunikat:
„Nie wstydzę się tego kim jestem i co czuję. Wiem, że ja wystarczę.”
Nie ma sposobu, by w 100% kontrolować swój stan emocjonalny, ale na szczęście taka umiejętność nie jest Ci potrzebna. Kiedy następnym razem w Twojej głowie pojawią się jakieś negatywne myśli, to nie walcz z nimi. Zamiast tego zaakceptuj je, pozwól im trwać, a Ty sam podejmij działanie.
Pewnie zastanawiasz co akceptacja ma wspólnego ze zdobywaniem kobiet poza tym, że pomaga Ci pozbyć się strachu. Po latach praktykowania i nauczania uwodzenia wielokrotnie doświadczałem tego, że atrakcyjność to nic innego jak samospełniające się proroctwo. Co mam przez to na myśli? Jeśli wierzysz w to, że zasługujesz na kobiety, to będziesz je zdobywał, a akceptacja jest pierwszym z trzech kroków do prawdziwej wiary w siebie.
Nie rozumiem za bardzo jak mam to zrozumiec..czyli jak czuje strach przed podejsciem to mimo wzystko mam podejsc?
OdpowiedzUsuńTak, a nawet więcej. Przestań szukać sposobu na pozbycie się strachu. Możesz pokazać go kobiecie.
OdpowiedzUsuńFacet, który pokazuje swój strach jest atrakcyjniejszy niż taki, który próbuje go ukryć.
Ten drugi próbuje się podlizać kobiecie tzn. daje jej jasno znać, że nie wierzy w siebie i musi się chować za technikami oraz ukrywać swoje emocje.
Polecam przeczytać "Księgę EST" Luke'a Rhineharta. Czyta się szybko, otwiera oczy na własne ciało, emocje, duchowość.
OdpowiedzUsuńAle ten strach, nie kryje się za samym podchodzeniem do kobiety, bo to jest pestka, trusniejsze jest to, jak ją zainteresować sobą, jak masz z nią nawiązać rozmowę. Nie, nie zadaje kolejnego pytania "jak mam ją otworzyć" jak to PUAsi zwykli, ale musi być zainteresowana rozmową z tobą, co nie jest takie proste i oczywiste. Wiem że twóje motto brzmi: "to co móisz nie ma znaczenia" ale jednak trochę ma.
OdpowiedzUsuńCoś chyba źle rozumiem. Gdybym zaakceptował to, że jestem niepewnym siebie gościem... to poprostu bym siedział dalej w domu i nic nie robił. Ja się z tym nie godzę, nie chcę być "bojaźliwy", więc zaczynam wychodzić z domu, obcować z ludźmi(kobietami) i dzięki temu nabieram pewności siebie, tak ?
OdpowiedzUsuń"ale musi być zainteresowana rozmową z tobą, co nie jest takie proste i oczywiste."
OdpowiedzUsuńNie jest oczywiste, ale jest proste i o tym napiszę następnym razem :)
"Gdybym zaakceptował to, że jestem niepewnym siebie gościem... to poprostu bym siedział dalej w domu i nic nie robił. "
Nigdzie nie wspominam o byciu leniwym i opieprzaniu się :) Akceptacja swojego stanu emocjonalnego, a działanie to dwie różne rzeczy. Akceptacja pozwala Ci zacząć działać, bo nie poświęcasz więcej czas na strach itd.
Poza tym tak jak wspomniałem - to nie powinna być wymówka dla Ciebie byś nic nie robił. Stań się najlepszą wersją siebie.
Rozumiem skąd biorą się te pytania. Odpowiedź na nie znajduje się w kolejny elementach. Na sukces składa się akceptacja, ekspresja i wytrwałość. Bardzo istotny jest tutaj balans. Nic w nadmiarze nie jest dobre.
Podoba mi się, że często piszesz o podstawach które są najważniejsze. LeonidasX
OdpowiedzUsuń@Anonimowy z 22:52: sęk w tym, że możesz gadać o czymkolwiek. Jeśli jesteś zrelaksowany, w jednym momencie otwierają ci się oczy i widzisz tyle interesujących rzeczy wokół, tu i teraz. To jest dodatkowo spotęgowane podnieceniem związanym ze spotkaniem fajnej dziewczyny. Masz taki stan turbo. Ja w takich momentach zaczynam gadać o krawężnikach, ścianach, ławkach, rowerzystach - o czymkolwiek, co cię zainspiruje. A uwierz mi, że mając przy boku atrakcyjną kobietę, inspiracji nie brakuje (czyżby tak działały muzy w sztuce?).
OdpowiedzUsuńZapytasz - jak o krawężnikach? Co dokładnie powiedziałeś? A ja ci powiem: nie mam najmniejszego pojęcia. I nie dociekam. Każda chwila rodzi nowe pomysły.
@Still: jestem ci tak wdzięczny za to, co robisz. Nie wiem jeszcze, jak z baltic-campem, bo póki co borykam się z aseksualnością, co mnie trochę zaskoczyło, i cały wyjazd może pójść na marne. Okazuje się, iż bez browara nie potrafię w sobie za grosz wzbudzić zainteresowania wobec ludzi (tu w szczególności kobiet pod seksualnym względem). Jakieś rady?
PS Poczytaj o EFT ( http://www.eft-alive.com/how-to-do-EFT.html ), metoda polega właśnie na akceptowaniu własnych emocji + opukiwaniu punktów energetycznych (wychodzą z założenia, iż emocje rodzą dodatkowo fizyczne bloki w ciele). Ja właśnie zabieram się za Powstającego Prometeusza ;)
Pozdrowienia
Swoją drogą, przecież to wszystko jest tak oczywiste... Jeśli chcesz zwiększyć masę mięśniową, to nie siedzisz i nie zamartwiasz się, dlaczego wyglądasz jak patyk, tylko akceptujesz swój aktualny stan (pozycję początkową) i zaczynasz działać. Tu - paradoksalnie! - jest dokładnie tak samo. ;)
OdpowiedzUsuńI joga działa dokładnie w ten sposób - czujesz ból i po prostu go akceptujesz. Zachowujesz rozluźnione ciało, umysł czysty. I po chwili staje się rzecz o tyle dziwna, że chcesz tego bólu jeszcze więcej, bo wiesz, że tam gdzie [zdrowy] ból, tam twój rozwój, a ty w tym momencie już tylko chcesz rozwoju, ból staje się przyjemnością (autentycznie tego doświadczyłem).
OdpowiedzUsuńSorry, że tak publikuję jak u siebie na wallu, ale otwiera mi się co chwila kolejna klapka (standardowe wieczorne rozkminy ;) ) i chcę te myśli utrwalić gdzieś publicznie.
Już finalnie na dziś - pozdrawiam.
Ok dorastasz.. przyjżyj sie szacie graficznej bloga - bardzo romantyczna - hehehe.
OdpowiedzUsuńAkceptacja, zaprzestanie walki, zrozumienie siebie - wysoki poziom ;)
Still jest genialny. Podchodze do lasek od kilkunastu miesiecy i od zawsze szukalem wskazowek dotyczacych tego w jaki pososb podejsc, jaka sztuczke zastosowac, kiedy wziac nr, kiedy zadzwonic itp itd, lecz dopiero od miesiaca kiedy zaznajomilem sie z materialami Stilla dostrzeglem jeszcze w uwodzeniu jedną rzecz - samego siebie, a nie ciągle sposoby i proby podlizywania się laskom, by zrobic wszystko w interakcji jak najlepiej i nie czerpac z tego przyjemnosci ;) Still - pisz i nagrywaj więcej, ja Cię prosze.
OdpowiedzUsuńpozdr,
@krzemian
OdpowiedzUsuńBardzo fajny opis ekspresji siebie. Sam w bardzo podobny sposób prowadzę interakcje z kobietami.
Jeśli chodzi o aseksualność: Skoro dzięki alkoholowi potrafisz odczuwać silne zainteresowanie, to jest to prawdopodobnie wina jakiegoś stresu.
Alkohol obniża stres i pozbywa Cię blokad mentalnych. Zacznij uwodzić więcej bez niego.
Nie mogę Cię przekonać do uwodzenia kobiet. Mogę jedynie pokazać jak uwieść kobiety, ale jeśli one Cię nie pociągają to nie jest to kwestia metody.
Wiele w tym prawdy. Dodam tylko, że jeśli sama akceptacja nie wystarczy, dobrze jest swoje wady zamienić w zalety. Jeśli coś się kobiecie nie podoba, przedstawienie tego w pozytywny sposób może całkowicie zmienić jej nastawienie. Jeśli czujesz się dobrze ze sobą, wszyscy wokół będą się czuć z tobą dobrze. W kontaktach z ludźmi stres to zbędna emocja. Przecież poznajemy się dla własnej przyjemności, obcowania z drugim człowiekiem. Co więc negatywny stres robi w zestawieniu z przyjemnością? Kompletnie tam nie pasuje. Zresztą każdy powinien być świadomy, że emocje bardzo szybko się udzielają. Jeśli jesteś wesoły, radość udziela się osobie, z którą obcujesz, przy stresie wygląda to identycznie. Po co psuć nerwy sobie i komuś innemu, skoro można zarażać pozytywnym nastawieniem?
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to, żeby dla kobiety być sobą, tylko o to, żeby być sobą dla siebie. Zawsze naturalność będzie lepsza, niż udawanie (poza sceną, udawanie nie sprawia przyjemności), chociaż oczywiście najlepiej nie bać się wcale. Będąc kobietą, rozumiem, bo taki obcy facet może stanowić zagrożenie, ale będąc mężczyzną? Czego można się bać przy kobiecie? Takie to zwykle drobne, słabsze. Panowie śmieją się z kobiet, które boją się myszy, a strach przed podejściem to bardzo podobna sytuacja. Nie ma się czego bać. Właśnie to trzeba sobie uświadomić na początku, potem jest już z górki.
Dawno nic nie pisałeś, co to za zaniedbywanie czytelników? :P
P.S.
Ja chcę koszulkę IU! Może jakaś nagroda dla wytrwałej czytelniczki, albo... ? ;)
Twoje publikacje są często przeciwieństwem tego co uczy spolecznosc PUA. To jakby inny wymiar świadomosci. Absurdem jest to że najpierw trzeba sie oduczyc wiele złych nawyków z PUA aby byc prawdziwym sobą czyli uwodzic IU.
OdpowiedzUsuń@Angel
OdpowiedzUsuń"Dawno nic nie pisałeś, co to za zaniedbywanie czytelników? :P"
Wybaczcie, ale miałem sporo szkoleń + kilka spraw rodzinnych do załatwienia. Co prawda do końca sierpnia praktycznie w każdy dzień będę prowadził szkolenie, ale obiecuję częściej pisać (ale nie określę jak często :P)
"Ja chcę koszulkę IU! Może jakaś nagroda dla wytrwałej czytelniczki, albo... ? ;)"
Z tego co pamiętam, to jesteś z Wrocławia. Bardzo możliwe, że za 2 miesiące będę tam mieszkał ;-)
O! Przeprowadzka do Wrocławia? A to niespodzianka (lubisz zaskakiwać, wiem ;) ). Twoje miasto już Ci się znudziło, czy po prostu moje oczarowało Cię swoim urokiem?
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że za 2 miesiące będziesz w strefie narażonej na moją osobę, więc dla własnego bezpieczeństwa, lepiej, jak będę się odznaczać z daleka w takiej fajnej koszulce ;)
"Jeśli wierzysz w to, że zasługujesz na kobiety, to będziesz je zdobywał..."
OdpowiedzUsuńTak wlasnie na prawde jest . Trzeba pojac ;)
Pierw trzeba w siebie uwierzyć to oczywiste, bo kiedy tak nie jest to nawet nie będzie działania.
OdpowiedzUsuńCo do akceptacji zdecydowanie się zgadzam, to jak się czujemy działa na kobiety :) Każda walka z negatywną emocją, próba pozbycia się jej sprawia, że staje się jeszcze większa :)
Polecam film The Secret, może dać trochę do zrozumienia.
Ten artykuł to dobry kierunek dla pua, bo wiadomo kim jest przeciętny czytelnik.
OdpowiedzUsuńZamiast obiecywać rzeczy niemożliwe dla kogoś i ryć mu beret dając nieosiągalny dla niego wzór zachowań i życia, to te klimaty mogą mu na prawdę pomóc poradzić sobie z samym sobą.
Poza tym jak na mój gust to trochę za bardzo ograniczone to, bo tylko przez pryzmat kontaktów z kobietami, a potrzeba akceptacji siebie i swoich potrzeb jest obecna przez cały czas.
chlopie to co napisales to prawdziwy skarb. To jest esencja tego o co w tym wszystkim chodzi. Przez dwa lata bylem w pulapce pua, mialem ,,wyjebane,, probowalem ciagle zlapac ,,stan,, ale to wszystko krylo tylko moj wielki strach przed dziewczynami. To niesamowite, walczysz ze strachem, probujesz sie go pozbyc, ale nie tedy droga, w ten sposob odrzucasz samego siebie... a pozniej odkrywasz ze to takie proste. Akceptacja. Samego siebie, swoich emocji. Gratuluje doskonalego blogu. Czlowiek naczyta sie gowna w internecie a potem jak tu wchodzi to dostaje olsnienia.
OdpowiedzUsuńDzięki. Byłem na jednym z waszych promo szkoleń w Wawie. Nikt nie przedstawia tego tak jak Wy. Obaj z O'retym jesteście prawdziwymi kozakami, w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Rewelacja, pozdro :)
OdpowiedzUsuńMożesz napisać mi jakie są pozostałe dwa kroki do prawdziwej wiary w siebie? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo konkretny i przydatny poradnik.
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto pisać o takich rzeczach, świadomość ludzi na ten temat z roku na rok jest większa, ale takie wpisy tylko w tym pomagają. Gratulacje!
OdpowiedzUsuń